Dziś aż mi dech zapiera, by wypowiedzieć najzwyklejsze Witaj :)
Ubrałem się w słońce, otoczyłem włosów obłoczkiem i popędzę do Ciebie :))) nie dotykając ziemi...
Odwiedza mnie niespodziewanie. Tak nagle, przez ciało przechodzi dziwny dreszcz, oczy już prawie zamknięte, zaspane, budzą się
Przychodzi zazwyczaj na oślep, na skrawkach papieru zapisuję moje nie poukładane myśli, chwytam dłońmi jak kaleka skłócone słowa wędrujące po mnie, maluje w blasku ledwo przebijającego się przez firankę i korony drzew za moim oknem księżyca, kreślę słowa niezrozumiale, obrazy nieprzejrzyste, zrozumiałe tylko w jednej jedynej chwili, ... może kiedyś wypowiem te słowa. Wieczorem idę na spacer do parku, to moje magiczne miejsce tak ciche i spokojne, a zarazem krzyczące przyrodą, która budzi się do życia, jej gwar - gdy miasto układa się do snu . wędruję z wiatrem, gwiazdami, księżycem, otulającym mnie powietrzem, a ostatnio ponad tym wszystkim z Tobą. Moja dusza zwykle milcząca cichutko szepcze... Idę wolno, czuję pod stopami wilgotną ziemie, łzy z nieba dziś śniegiem lekko spadają po mojej twarzy, nawadniając i dając życie, na drzewach coraz bardziej widoczna zima, zapach, smak w ustach. Alejka wiedzie wzdłuż drzew. Na twarzy czuję powiew chłodnego wiatru, lekki chłód w połączeniu z kroplami. Przystaję na mostku i patrzę na staw zmarszczony podmuchem, na wodę w która wpadają płatki, plusk plusk plusk, jedna za drugą, rozbijają się o tafle..plusk...
Zamykam na chwilę oczy, pozwalam wspomnieniom zawładnąć moim sercem i umysłem.:) Przypominam sobie krótkie spacery, malutkie chwile. Gałązka, która blisko mnie wychodzi właśnie z ziemi, pnąc się do góry, wzrasta, staje się silniejsza, ale wystarczy jeden krok i umiera. Jest taka delikatna, i bezbronna, uczę od niej być, Idę dalej droga kamienista, śliska, chciałbym zdjąć buty i boso przejść się, poczuć piękno dzisiejszej nocy ... Przechodzę obok krzaku róży, delikatnie wyciągając rękę, prawie nie namacalnie ocieram opuszki palców o uśpione listowie, śnieg pozostaje na mojej palcach. Idę dalej, wsłuchany... W parku panuje pustka, ja i przyroda. Czas nie istnieje. Niebo, piękny księżyc. Czy może być gdzieś piękniej? Wiatr wprawia moje krótkie włosy w taniec, policzki chłodne, szukają ..(ciepła rąk)... Maleńkie płatki spadają na moją twarz. Nie uciekam. Jeszcze chwilę... Idę aleją na końcu, której pożegna, szarość, i głos przejeżdżających samochodów, wtedy spojrzę za siebie i uśmiechnę się na dowiedzenia.. Dziękuję za spokój. Wychodzę... - A ja? - Spytało Serduszko z wyrzutem.
Niektórych słów i gestów nie da się cofnąć. Z niektórymi faktami trudno mi się pogodzić. Kiedyś nie potrafiłem zapanować nad swoimi emocjami i uczuciami, oczekiwałam coś ponad tego, co mi było dane. Zapalam świece, w moich oczach odczytujesz wszystkie skrywane od dawna uczucia, milczysz. Wtedy już wiem, że nie mogę oczekiwać niczego więcej. Po policzku spływa łza, przytulasz mnie do siebie, jesteś... Możesz tylko być. Nie oceniasz mnie, nie drwisz, jesteś... Dzięki temu jestem i ja mój Biały Przyjacielu.
To... jest piękne. Naprawdę piękne ;). I oczywiście, że nie banalne. Wczułam się... Ahh, gdyby tak można było przeżyć takie coś, tak idealnie jak to opisałeś. Ja chyba bym nie potrafiła.. W głowie pełno rzeczy, których nawet na krótką chwilę nie da się wyciszyć... A chciałabym. Bardzo bym chciała wyjść, samotnie, do takiego miejsca, gdzie przyroda byłaby jedyną rzeczą, o której bym myślała. Jedyną rzeczą, gdzie bym była, po której bym chodziła... Czy Ty potrafisz się tak wyciszyć? By móc całkowicie poddać się rozkoszy piękniejszej strony świata? (..Szczerze mówiąc to moje słowa są banalne...^^, cóż...)
[truest-feelings] : Dziękuję, za komentarz.;*
To nie jest idealne ... i dzięki temu właśnie ma to coś .. co każdy widzi inaczej , i inne kolory nadaje ... to ten metafizyczny bałagan , który sprawia , że czujesz. ..