My sleep in ... the Blue

W każdej chwili możesz odejść ode mnie. A ja od siebie nie mogę.


-Bo gdybyś chciała, ...
Wiesz kiedyś poczułem to co nazywamy miłością , poznałem i zakosztowałem wieczność ukrytą w tak maleńkiej istocie, cień rzeczywistości, ... , boję się przeobrażenia...
Cisza jest zaspokojeniem krzyku , w niej odszukujemy albo nasze zakłopotanie , albo niepewność, nie chroni ona nas przed spojrzeniem , jesteśmy jak zagubiona próżność ...
-- Otworzyłem swoje serce , gdy tego chciałaś, dusza szeptała całą przeszłość ...
Spojrzenia ...
Co dzień mijam się nie zauważony, uśmiechem życzę dobrego dnia, potem kryjąc się w mglistych ścieżkach tego miasta ... a noc to zgaszone światło i spokój , że nic już dziś się nie zdarzy ...
-Też lękam się ... lecz nie pozwalam by ktoś zauważył ,...
Nienaturalnie tak, czysto zachłannie..

...
- Serducho delikatnie zwróciło swoje spojrzenie w jej stronę , spała..
Za oknem noc spowiła miasto. Delikatny wiatr wdziera się przez balkon , szukając go , wędrowało z kąta w kąt. Najpierw dotykając buszując w bujnym dywanie, wpełzło na łózko gdzie siedział , otulając Serducho zaprosiło go na zewnątrz ...
- Dawno Cię nie było Przyjacielu...
- Szukałem odpowiedzi . Pamiętasz gdy siedzieliśmy w pewną noc , gdy wtulony w koc , patykiem poruszając gałęzie , które ledwo się już tliły ... pamiętasz jak zadałeś pytanie , szukałem tego co byłoby najwartościowszym słowem mogącym być chociaż odrobiną właściwej odpowiedzi ..
- Pomilczmy chwilę , chcę nacieszyć się Tobą ...

Pomalutku moja dłoń nabiera właściwego koloru.
- Widzisz , to tak jakbyśmy nie odeszli od siebie nigdy.
-- Ech, lepiej będzie jak nic nie powiesz, bo wszystko zepsujesz. Patrz , na dnie butelki w końcu osad pojawił się , może czas otworzyć nasz nektar i zobaczyć czy to wszystko może trwać wiecznie.
Odwrócił On sercem spojrzenie, nie ruszając ciało z miejsca, nie chciał poruszyć ani zmącić niepotrzebnymi ruchami tej chwili... On jest Sercem , nieznanym tam i nieznanym tutaj. Kimś bardzo naznaczonym tym co stworzył w czasie wędrówki.
- Księżycu wiesz , że można utracić wzrok , nie będąc jednocześnie ślepcem!

Chwila jakby utknęła w międzyczasie , stając się chwilą trwającą dłużej... On Serce i Księżyc na chwilę pozostali w nie-ruchu.

Lekko rozłożył opuszki, między palcami poczuł coś co trudno jest opisać . Ciepło, lecz nie takie , które odczuwamy gdy promienie słońca ogrzewają nasze ciało, nie takie gdy zbliżamy dłoń do ognia .. ciepło wręcz porównywalne z pocałunkiem... coś przeszło blisko, Serce miało wrażenie , że ktoś patrzy. Ukradkiem , nieznacznie , z niemożliwością , zakazane jest być, zakazane mu by nawet mógł się zbliżyć , oczy są wyrazem smutku ...
Księżyc delikatnie kroczył tak blisko ...
Położyłem dłoń, była zimna, wszystko wokół pokryło się jej wyrazem ukrytym w spojrzeniu. Księżyc błądził ...
-Znów stajesz się obcy , pokryłeś ciało "urwiskiem", przepaścią naznaczyłeś ścieżki, drogi do Ciebie stały się labiryntem, widzę Twą dłoń , i chciałabym ją złapać światłem i ogrzać duszą.
-Chciałabym żebyś patrzył na mnie gdy śpię,trzymał mnie za rękę i bawił się moimi włosami...chciałabym...ale wiem ,że nie powinnam do tego dopuścić.
Nie poradziłabym sobie sama ze sobą i Ty pewnie też nie poradziłbyś sobie ze mną.
Wędrówka jest wspomnieniem . Przyjaciel mi kiedyś powiedział , że droga szczęścia jest wokół mnie pokryta czymś magicznym. On i Ja tylko wiedział co kryje się w tych słowach. Dwa razy w życiu zbierałem płatki kwiatów, raz rozsypując je nad grobem, drugi wierząc że można zaufać...
--wiesz...pozbierałam wszystkie płatki, które dla mnie rozłożyłeś...wyglądają pięknie a na nich są małe płatki śniegu...te najdrobniejsze...
Ostrożność prowadzi nas ścieżkami , które mogą wydawać się bezpieczne. Ale czy takim właśnie są...
-Byłem księżycem w Twoich snach , zostałem zapomnieniem Twoich dni.
Wrażliwość czasem uważam że jest dla mnie pewnym zniszczeniem, ale ja nie wiem czy potrafię być inny, albo bardziej dosłownie, gdy jestem inny jestem dość niedostępny.
Dla Ciebie ...
Zabroniłaś.

A ty wciąż spadasz w dół, jesteś uwikłany i czasem przerażony. Nie umiem Cie pocieszyć ,rozśmieszyć, spełnić, choć się staram. ale może to nie o to chodzi w przyjaźni. Właściwie mogłabym milczeć i byłoby mi tak samo dobrze z Tobą.

Boję się zaangażowania z obydwu stron. Boję się przeszłości, która nas prześladuje i bezprawnie wdziera się do przyszłości.

Księżyc ukradkiem uśmiechnął się patrząc w Jego stronę. Myśli goniły się , chcąc odnaleźć spokój w jednej niczym nieograniczonej chwili.
--Gdy Ciebie słucham Serducho, choć czasem nie rozumiem, przenoszę się w fantastyczny świat. Czuję się jak w bajce gdzie można spać długo, budzić się kochać i znów zasypiać, gdzie nie trzeba rano iść do pracy. Gdzie życie polega na tym by kochać i czuć a nie musieć się utrzymać i być , bo tak trzeba.
-Księżycu przecież Ty jesteś magiczny. Tobą nie targają te prawa, nie zmusza cię nikt do ograniczania się przez materializm, potrzeby. Jesteś myślą wolną , drogą dla innych, niektórzy zakochują się patrząc na Ciebie, innym służysz za wspomnienia i karmisz marzeniami, .. odzwierciedlasz siłę spełnień ...
.......
Niepożądaniem namiętność dusił. Czasem tak bardzo niewiele jest potrzebne,by samemu stać się własnym cieniem.
W jej spojrzeniu była widoczna potrzeba obcych, bez obserwacji czuła się niczyja, nieważna. Zdrada, tylko ona utrzymywała potrzebę jej poszukiwań. Obce spojrzenia podczas pocałunków w alejkach, wędrówce dłoni po jej ciele. Czy czułaby te napięcie, ten przypływ emocji, odczuć, gdyby ktoś ukradkiem nie patrzył. Zdrada, ale nie w zamkniętej przestrzeni, blisko w otoczeniu ludzi, najlepiej jak on jest w pobliżu, ten nagły przypływ wrażeń dawał jej siłę i był lekarstwem, albo jak ona to ujmowała pomagał jej jakoś zaakceptować tą potrzebę jego wyładowania się.
Miała w oczach błysk, włosami kusząc, usiadła obok niby to tylko by nazwać imieniem niepotrzebnie chcianą potrzebę. Jutro, już to stanie się tylko szeptem.
Bawiła się potrzebą innych, dla niej byli tylko jak oddech, bierzesz go w usta, i za chwilę przemija. Dla nich stała się narkotykiem, uzależnieniem, choć nie umieli drugi raz dosięgnąć tej jakże kojącej dla nich dawki. Stawała się niedostępna, znudzona tym co już miała. Czy można zatrzymać coś na dłużej czego nie potrafimy zaczarować, zagarnąć jednym niepoprawnym ruchem, sprawić niezwykłą otoczkę tajemniczości. Wrażliwość to coś co jest ułomnością wykorzystywaną przez nią. Dla niej zabawą jest potrzeć na ból , samozagładę ich własnych wartości , po tym jak ona zaprzestaje tej chwilowej wędrówki po ich świecie. Jest kwintesencją niewyobrażalnej pewności , dopóki nie odbije się od muru. Nie można mieć wszystkiego.
Przeprosić za istnienie, nie myśląc na skutkiem słów.
--Dziwnie mówisz Serducho.
-Dziwnie się czuję Księżycu.
--Zimny wiatr ogarnął moje ciało, pójdę już - Dobranoc.

Czemuż żądasz więcej niż możesz objąć. Na wietrze rozpostarła ramiona, pozwoliła mu wtargnąć w nieumyślnie nazwaną rzeczywistość, jej intymność stała się jego przezroczem. Objął niby to tylko próbując ominąć, choć chwila ta była dniem i nocą , nie jedną lecz kilkunastoma. Stała się częścią nieznanej dotąd rzeczywistości.
Szepty tysiąc razy silniejsze docierały, sprawiając jakże nieznaną przyjemność bytu.
--Zagarnij delikatnym ruchem całą niezliczoną delikatność . Bądź wiatrem , bądź krokiem do przodu , zostawiając za sobą wszystko co nie jest siłą, co nie wiąże się ze spojrzeniem . Bądź tym kim jesteś , kim starasz się widząc w lustrze... nieokiełzanym stworzeniem.
--Jesteś przezroczem, choć patrzę najszerzej otwartą źrenicą , wciąż nie mogę ujrzeć więcej niż sama pozwalasz..
-To złudzenie, powłoka pokryta nieludzkim dążeniem do realności .. jestem tylko tym co sama pozwolę odkryć..
--To tak jakbyś wiecznością samotność starała się przegonić .
-To tak jakbym chciała a nie mogła tego dosięgnąć. Mam wszystko co jest materialnością , prócz zagarnięcia duszy wokół siebie. Boję się , że nie urzeczywistnię się ,że będę tylko obłokiem , bez namiętności...
Zwykłość dnia. Spacer pośród tysięcy przemykających ludzi, krzątających się niefrasobliwie w swojej codzienności. Przechodziła otartymi drogami, krocząc zaznaczała ślad swoją barwą, jakby zapach który unosił się w niej , pozostawał w miejscach jej obecności zmieniając tych którzy otarli się , i którzy odczucie to umieli rozpoznać. Uśmiech bawił ją , był przepełniony pożądaniem , żądaniem jej ciała. Żądaniem szybkiego spełnienia, chwilowego zapomnienia, pragnień odkrycia w sobie nowej sfery ...
--Nie-znają poznając , wciąż pozostają tylko Twoim odcieniem, jedną barwą a nawet jej drobnym oderwaniem od normy, pozostawiasz coś w nich , choć nie pokazujesz drogi która pozwoliłaby im to odnaleźć .. Chcesz sprawić by zaczęli myśleć , spróbowali odszukać Ciebie w nich ...
Przeszłość zbyt bardzo ją pochłonęła.
Zapomniała, że żyjąc z nią, nie osiągnie nic. Ona wracała, pulsowała w niej, stała się jej obsesją. Zapomniała się, zraniona , nieświadoma , zbyt słaba :(. Z delikatnością tylko jej znaną pogrążała się w ciemnościach duszy. bez odczuć uczuć, bez uśmiechu. W smutku zgniła. Nieoderwalnie.
--Czasem jest zbyt cicho w nocy. Nim usnę.
-Mówimy sobie ostatnio tak mało, tak niewiele, ... Słońce zasypiasz uciekając ...
--Były kiedyś słowa , które coś znaczyły, tak szybko zostały zapomniane...
Read More …

Popularne posty

...

Przekonanie absurdalne to wszystko co jest w nas, obcego, fałszywego. Każde nasze działanie, które ma inne założenie niż zakładamy, sprzeczne, kłamliwe. Za które oczekujemy czegoś w formie zdobycia szczytu, czasem nieosiągalnego a czasem po prostu jedyne czego chcemy to zadowolenia własnego Ja, sprzecznego z każdym wcześniejszym dotykiem świadomości.

Po osiągnięciu celu, po prostu znajdujemy inny. Logiczne wręcz działanie, chociaż nie każdy jest tak inteligentnie zdolny by odebrać to właściwie, by ... Zaczynaj dzień z premedytacją. Absurd. Nie!. Jesteśmy co dzień poddawani podobnym i wręcz czasem bardziej niezrozumiałymi dla nas sytuacjami. czemu coś co nas dobija ma być naszym końcem. Proszę nie zrozumieć dosłownie. Choć każdy zna te przysłowie, że powinniśmy tym co nas dobija się wzmacniać, ja sam uważam że to bzdura. Nie powinno nas wzmacniać, nie powinno powodować że stajemy się pomału tymi którzy ranią, bawią się. Jedynie co powinniśmy zapamiętać, że zawsze ale to zawsze wyciągnijmy wnioski, dlaczego do tego doszło, jaki był czynnik właściwy tego "zjawiska". A potem starajmy się być sobą, takimi jakimi byliśmy przed, nie załamujmy się bo dajemy komuś satysfakcję z bólu w nas.
Chociaż zawsze jest małe ale... spójrzmy również na siebie, może mamy małą skazę, delikatność, ukryjmy ją trochę, postarajmy się przeciwstawiać, patrzeć bardziej realnie, bez romantyzmu, ze wzrokiem pełnym wiary, a nie takim lekko ciapowatym. Powinniśmy właśnie każdy dzień zaczynać z premedytacją, z poczuciem własnej siły. Im bardziej będziemy sobą pełnym nieznanego, pełnym nieorganicznych możliwości, i tej mgiełki która nie jest "nieszczęściem" lecz naszą siłą - tym każdy dzień będzie malutkim spełnieniem, i poczujesz wtedy że każda chwila jest warta tej utraty oddechu.
Zawsze możemy się zmienić, zrobić coś żeby już więcej się nigdy tak nie czuć, jak skoczek bez spadochronu, raz za razem, zróbmy tak by nie zachować się jak tchórz, przynajmniej dla siebie, bądźmy szczerzy, patrząc w lustro, ujrzyjmy tą jedyną łzę, która daje nam radość nie smutek. Jedyną prawdą jaką w sobie masz, daj ją inny.

...

Kopiowanie tekstów użytkownika portalu bez jego zgody, jest stanowczo zabronione. (Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych, Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 z dnia 4 lutego 1994 r.).

Featured Video

on