Nieskazitelne 3 kropeczki, i ten kolor...
"Podobno najlepiej zacząć coś cofając się w przeszłość. Choć często ona boli, jest dla nas tym co cenne, co daje siłę i co powoduje iskrę wieczności."
Może ktoś zrozumie, a może po prostu pozostanie to bez znaczenia i zapomniane tak szybko jak powstało. Nim wyszło ze mnie, nim ręce zostały poprowadzone przez umysł, i część tego co nazywamy sercem, już byłem gdzie indziej. Ciekawość jest tą częścią nas, która ... no właśnie. Gdzie teraz jestem. Miękki fotel, ja wręcz wpasowany w niego, jestem jak mgła, wszędzie i wokół. Czy gdyby ktoś z Was był blisko mógłby mieć szansę by dotknąć coś co nie istnieje?
"Płyniemy po ślepych orbitach, bezbronni, samotni."
"Płyniemy po ślepych orbitach, bezbronni, samotni."
Gdy pierwszy raz doszły do mnie te słowa miałem niespełna osiemnaście lat. Wtedy nauczyłem się co znaczy samotność. Nauczyłem się ją czuć w sobie, Nauczyłem się ją odnajdywać i ogarnąć, lub jakby to ujął mój Mały Przyjaciel - oswoiłem ją, pozwalając zbliżyć się tak blisko do mojego serca jak jeszcze do tej pory nigdy nikogo nie dopuściłem. W nocy wędrowałem, zmęczony codziennością pracy, choć sprawiała mi przyjemność, jedyną myślą prócz zadowolenia znajomych z tego co podałem im na talerzu, było kiedy znów będziesz blisko. Fale zalewające ciało, leżąc na zimnym betonie, wysuniętym w głąb morza, byłem przez chwile szczęśliwy i ... byłem tym kimś kogo można byłoby ...
Czy można wyjść naprzeciw, otrząsnąć się z letargu, wyciągnąć ciało z przetartych dróg, i codziennej rutyny. Czy umiemy wywołać reakcję, która obudzi w nas świadomość. Podobno myślimy. Najbardziej niefortunne stwierdzenie a może najbardziej głupie jakie mogłem przytoczyć. Przecież jesteśmy myślącym gatunkiem. To czemu tak często nasze działanie jest bezmyślne. Czemu popełniamy błędy, które już przeżyliśmy i na których podobno powinniśmy się uczyć?
Uczę się codziennie. Znam przeznaczenie, jakie wybrał mi los, poznałem ryzyko oraz koszt wyboru. Wszystko co poświeciłem i co przeżyłem jest otchłanią. Doskonałą, Ale doskonałość jest ułomna, jej wadą to wolność samotna. Już tyle lat minęło od kiedy Przyjaciel odszedł pozostawiając dłoń pustą, czekającą na to by ktoś ją pochwycił, by ktoś obdarzył mnie sercem, by przypomniał mi że jestem.
Czasem przed sercem stawiamy drzwi, są one z drewna, ale tylko po to by ktoś kto wie czym jest uczucie, mógł je sforsować. Dość niefortunnie można jednak drzwi "zakupić" z materiałów odpornych na włamanie. I wtedy stajemy się kim, kto wydaje się obcy, nam - patrzącym w lustro, i ludziom bliskim, którzy zauważają zmianę. W chwili podjęcia walki człowiek za często ucieka. Czy umiemy stanąć twarzą w twarz, sami ze sobą.
Jestem całością, zbudowany z atomów, lecz rozproszyłem je dawno. To jak apokalipsa a zarazem pełnia nieokiełznanej osobowości.
2009-10-24 minęła północ
Może coś ktoś zasugeruje i kiedyś w innym czasie będzie tu więcej mnie.
Categories: